Maniu, tak bardzo żałuję, że w tak brutalny sposób odebrano mi możliwość poznania Cię jeszcze lepiej.... Byłaś iskierką naszego roku, która za szybko zgasła :( Tęsknię... :*


MARYSIU - CZUJĘ CZĘSTO , ŻE JESTEŚ PRZY MNIE - myślę , że jesteś moim Aniołem stróżem który pilnuje mnie we dnie i noce. Dzięki Ci serdecznie.

zjem kolacje w tym domu, jesli Bog da:-) Lece, badz ze mna, Maniu, jade zalatwiac Bardzo Wazne Sprawy:-) Jak myslisz, w samolocie bede blizej Was??? :-)))


Miłosz napisał, że „w nieszczęściu potrzebny jakiś ład czy piękno”. Strona poświęcona Marysi spełnia te wymogi.
Mimo pewnych niedogodności technicznych (o których najlepiej wie Pani Basia, niestrudzona, pełna inwencji administratorka...), to jest strona znakomita, w niezwykle sugestywny sposób ukazująca fizyczny i duchowy wizerunek Marysi.
***
„Wolno nam wierzyć, że cały świat naszego doświadczenia nie jest realnością ostateczną. Ja też w to wierzę. A nawet mam ochotę powiedzieć: ja to wiem” – stwierdził kilka miesięcy temu w wywiadzie prasowym znany polski filozof . I dodał: „Skoro nic nie ginie, więc my też nie giniemy”.
Ta intuicja została wspaniale wyrażona w słynnej rosyjskiej powieści. Gdy Mistrz mówi: „... a w ogóle to się nie zdarza, aby cokolwiek znowu było tak, jak już było”, Woland mu odpowiada: „Nie zdarza się, powiada pan? My jednak spróbujemy. Azazello!”
Dlatego contra spem spero... Wierzę, że jeszcze spotkamy się z Marysią – nie tylko w Internecie... Wystarczy zamknąć oczy, żeby to zobaczyć: Dziewczyna przyjedzie do naszego wiesteczka (myślę, że nie miałaby nic przeciwko takiemu określeniu) autem albo pociągiem, pojawi się na ulicy, której patronuje Boruta, podwładny Wolanda. Przechodniów, zwłaszcza chłopców, olśni modnym strojem, nową fryzurą i pięknym balejażem. Uśmiechając się promiennie wejdzie do domu pod nr. 4... i pochyli się nad stołem, aby z tortu orzechowego zdmuchnąć płomyki urodzinowych świeczek...
Time present and time past
Are both perhaps present in time future,
And time future contained in time past.

Pamięć o Tobie Maryniu jest czymś więcej niz wspomnieniem. Z każdym dniem, a szczególnie z każdą ważną datą. czuję na nowo tę niewiarygodną Twoją nieobecność.Stopniowo przyjmuję do wiadomości, że nie pojechałaś w kolejną podróż czy na wakacje. Odeszłaś na zawsze. Tymczasem ja ciągle jestem w drodze, a Ty stałaś się częścia całego mojego dalszego życia. Tęsknię za Toba i każdy wpis na Twojej stronie bardzo mnie cieszy. Dziękuję za słowa otuchy,które dają nadzieję, że mimo wszystko warto było żyć żeby Was wszystkich spotkać. Odczuwam dziwne poczucie rezonansu i wspólnoty z Wami. Chociaż Marynia odeszla to przez te własnie wspomnienia możemy się spotkać wszyscy razem- i każdy sam ze sobą. Trudno mi życ bez Ciebie najdroższa.....Dziękuję - mama Marysi.

Marysiu - byłam bardzo daleko od domu, i przychodziła do mnie myśl, że Ty też jesteś bardzo daleko. Tylko moja podróż była w dwie strony a Twoja bezpowrotna.
Ale ta ostatnia podróż jest tylko w jedną stronę, i tam wszyscy się spotkamy, tylko nie znamy dnia ani godziny i nie pakujemy walizki, nie potrzebny rozkład jazdy i plan
wycieczki. To podróż do niebios do krainy spokoju i błogości, do Aniołów które nas przez życie prowadziły.

Kochana Maria,
Szukalam w internecie strony Jana Druyff i spotkalam ten wiersz. Przetlumaczylam go na jezyk polski, ale poniewaz nie jestem poetka, to wybacz moje nieudolnosci. Posluchaj kochana, bo ja go Tobie dedykuje.
Kraj snow
Przejrzysta niebieska woda
Kwiaty we wszystkich kolorach
Odloz zmartwienia na potem
Poczuj te pyszne zapachy
Przyjemny letni wietrzyk
I slonce tak duze jak ziemia
Tam gdzie przebywasz teraz
Jest z pewnoscia tego warte
Biale kroliczki skaczace
Po miekkiej zielonej trawce
Ty wchodzisz na drozke i rozpoczynasz spacer
Jestes w pelni szczescia.
I nagle budzisz sie z przesrachem
Gdzie Ty sie teraz znalazlas
I znow kladziesz sie spokojnie
Z powrotem do kraju snow.
Z serdecznoscia,
Aska Hogeweg

Gdy łzy obeschną serce nadal płacze.


oczywiście ramka do tego zdjęcia i napis jest zrobiony przez Marysie:)a później dostaliśmy to jako niespodzianka:)

oczywiście:) Mania zadbała o to, by studniówkowe szaleństwa pozostały nienaruszone w naszej pamięci. foteczki pieknie "obrobione" trafiły do nas;) i wspomnienia pomagaja, "gdy jest smutno wsród świata".

Dear family,
Here is spring in the air. I hope for you that the spring will come a little bit in your feeling. I pray for you all for much strength to carry the pain because of the lost of your daughter and your sister and I think much of you all. I send mine love to you,
Adrie Druyff

Kochana Marysiu mineło juz kilka m-cy a ja do do Ciebie nie moge napisać tych kilka słów-wstyd. Rozrywa mi sie serce i dusza,ogarnia mnie złość a jednocześnie żali wielki smutek,że już nigdy Cię nie zobacze choc tak naprawde widze Cię taką jaką bylaś, pełną życia i energi wspaniałą dziewczyną.Ręka odmawia mi posluszenstwa a oko łza zachodzi,wiec piszę ten list w myslach,chce Ci tak dużo,dużo napisać .Nie mogę sie z tym pogodzić,że nie ma Cie na tym ziemskim padole.Brak mi Twoich odwiedzin,telefonów,Twoich zwierzeń,opowieści,a przede wszystkim Twojego uśmiechu bez którego Cię nie pamietam.Brak mi jest Ciebie bardzo,szłam z Tobą przez droge od najmłodszych lat aż do studiów.Cieszyłam sie każdym Twoim sukcesem a martwiłam porażką.Twoja osobowość przyczyniła sie do tego,że gdy urodziła się moja wnuczka,to otrzymała imie Maria.Twoja mama mówiła,że Basia,a moja córka stanowczo iż ma być Marysia.Widziała jak sobie ze wszystkim dajesz rade,jesteś dobra dla ludzi a przede wszystkim pomagasz chorym w hospicium.Widziała Twój uśmiech i radośc dnia codzienego,gdy zbierałaś pieniażki do żółtej skarbonki na ulicach Słupska.
Widze Cię usmiechnieta jak wyciagasz do mnie dłoń-gdzie jesteś Marysiu?!
Często Cie odwiedzam i zawsze sobie rozmawiamy i przyżekam Ci, że zostaniesz w moim sercu na zawsze i do póki sił mi starczy zawsze będę z Tobą a mojej wnusi opowiem o Tobie i to nie raz nie dwa.Wiem to że Pan Bóg ma Cię przy sobie i licze na to że kiedyś sie spotkamy po tamtej stronie Bardzo tego pragnę i myślę że bedziesz na nas wszystkich czekała... A.G

Kochana Maria,
Tak bardzo dziekuje Twoim rodzicom za portret, ktory podarowali mi kilka miesiecy temu. Stoi na specjalnym stoliku, tuz przy tapczanie na ktorym zawsze przesiaduje, tuz obok mnie.
Jest mi z tym tak dobrze. Jestes oblozona aniolkami, aniolkami polsko - holenderskimi. A dzisiaj dostawilam baranka, to juz z mysla o WielkiejNocy. To jest naprawde blogie miejsce, pelne dobrej energii. Tak wlasnie to czuje i za to goraco dziekuje. Na zawsze jestes w naszych sercach, otoczona nasza wieczna miloscia.
Aska Hogeweg

TALITHA
Ująwszy dziewczynkę za rękę rzekł do niej : „Talitha kum”, Mk 5,41
Talitha spała
Naprawdę!
Pod szklaną szybą
Piękna, uśmiechnięta
Jej policzki były ciepłe
I paznokcie zaróżowione
A jej sukienka jasna
Osłaniała kształt dziewczęcy
I oddychała spokojnie i cicho
Aby na szybie nie zostawić żadnego śladu
I śniła:
Że jest lekka i prawie przeźroczysta
I unosi się nad domem i tłumem płaczących
I płynie dalej nad łąki a także szczyt góry
A potem się zniża nad brzegiem morza
Aby obserwować laguny i ławice
I może nawet zanurzyć się w wodzie
Więc idzie, a fale przeźroczyste sięgają jej kolan
I widzi miasto zatopione, znajome
A jest to rodzinne jej miasto
Poznaje ulice , place, pałace i banki
I może z łatwością skakać z wieży na wieżę
Nie pojmując - jak to możliwe
I biegnie wzdłuż murów i jest już w Gmachu
Zdziwiona ilością wspaniałych komnat
Gdzie drzwi są wszystkie otwarte
Aż wreszcie schody ogromne
Co na szczyt wiodą wieży, lub góry
Więc biegnie i jest coraz wyżej
Wtem droga ciasna i przejście wykute
A schody strome i jama mroczna
W szczelinę jasną się zmienia
Lecz mury potężne i strach wielki
Więc woła…
I wtedy
Szyba z trzaskiem pęka!
Ktoś krzyczy, odłamki zgarnia
Talitha oczy otwiera
Widzi twarze pobladłe
I czuje zdumienie i głód

Witaj Marysiu
Nie ma dnia bym nie myślała o Tobie. Wiem, że siedząc w pracy, na pewno mogłabym liczyć na Twój telefon, pełen śmiechu głos i pocieszenie, że mam się niczym nie przejmować. Pamiętam Twoje słowa, które potrafiły wybawić z najgorszej opresji, potrafiły wesprzeć na duchu i spowodować , że uśmiechałam się mimo zakrętów losu.
W piątek robiłam porządki w moim starym biurku. Natknęłam się na listy, które od Ciebie regularnie otrzymywałam po superanckich wakacjach w Korbielowie. Listy pełne śmiechu, żartu, dosadnych opowiadań z Twojego szałowego życia. Cudownie się poczułam, jakbyś znów coś do mnie mówiła, jakbyś znów mi coś opowiadała, przerywając to salwami śmiechu. Uczucie to ciężko opisać, widziałam Cię obok mnie, uśmiechniętą, z zaróżowionymi policzkami, z rozbłyśniętymi oczkami, opowiadającą o wypadzie do cioci do Norwegii z Tatą, którego wspierałaś w tłumaczeniach. Słowa "Tata" i "Mama" zawsze pisałaś z dużej litery, z szacunkiem i miłością. Nawet w listach surowo tego pilnowałaś. Nigdy, nawet w komunikatorach internetowych, gdzie nie przestrzega się reguł pisowni, nie zapominałaś o tym, by oddać im szacunek. Nigdy źle o nich nie mówiłaś. Powinnaś być teraz z siebie dumna:)
Kocham Cię
Marta


czas. biegnie, plynie, ucieka, przecieka przez palce - zobacz, Maniu, ten wymiar zawsze jakos sie wymyka. A podobno tam u Ciebie nie ma czasu. I bardzo dobrze, nie trzeba za nim gonic, ani go zabijac, jest sie zawsze i teraz, nie do zrozumienia dla nas tu. czas jest tylko dla nas, zebysmy mogli odmierzac minuty jak kroki. a potem - jak powiedzial pewien swiety - juz tylko niebo, niebo, niebo


Jesteś ...Tam...-a ja dziękuję za twoją dziecięcą miłość ...miłość,która była tak słodka.....- i myślę,że właśnie ona pomoże mi poradżić sobie ze wszystkim.
Przytulam cię mocniutko moje.....kosidełko.....Kocham tak bardzo ciebie kocham.
W miłości nie ma lęku........do zobaczenia ....mama

***
Marzymy o domach pełnych radości i szczęścia,
o urokliwej wyspie gdzieś pod dębami,
nieprawdopodobnym błękicie nieba,
o szeleście złoto barwnych liści,
przejmujących obłokach i cichej nucie upragnionej muzyki,
by móc powrócić na zawsze do domu.
Marysiu wracaj w rodzinne strony w powozie snów ...

Codziennie, czasem w środku nocy, włączam Internet, aby jak zwykle od kilku już miesięcy otworzyć TĘ STRONĘ. Oglądam piękne zdjęcia, czytam przejmujące słowa. Niektóre znam na pamięć. Ale dzisiaj zapragnąłem podzielić się swoim wspomnieniem.
***
To była wirtualna znajomość. Na początku września 2004 w wyszukiwarce Google wpisałem dwa słowa: Kobylin, blog. Dzięki temu znalazłem pamiętnik maniaaa.blog.pl, a w nim relację z pobytu w Kobylinie. Zafascynował mnie specyficzny język, jędrna polszczyzna internetowa, w której zostało barwnie opisane nocne życie młodzieży w małym miasteczku, w mojej mieścinie. W czasie lektury odniosłem takie wrażenie, jakby nasza marudna Radenca na 12 sierpniowych dni przeistoczyła się w rwący, górski potok.
Postanowiłem wydrukować ten fragment blogu Mani w mojej gazecie, w "Forum Kobylińskim" 2/2004 (obok tekstów prof. Jana Miodka, Bernarda Nowaka, Witolda Gombrowicza, Kazimierza Orzechowskiego...). Wymyśliłem dwuczęściowy tytuł: "China girl w Kobylinie. Było bosko!". China girl - bo tak nazywał się szablon, który Mania zastosowała na swym blogu.
Autorki nie znałem. Tylko imię i te zapiski blogowe... Potem na portalu fotka.pl odszukałem profil Mani, dwa zdjęcia i nr gadu-gadu. Dzięki temu rozmawiałem z nią kilka razy w 2005 i 2006 r. Z początku była jakby trochę zdziwiona, napisała, że to nie było fair (przyznałem jej rację), ale już po chwili wybaczyła mi publikację bez jej wiedzy i zgody. Wspomniała, że jako licealistka pisze też inne, poważniejsze rzeczy. Bardzo żałuję, że nie zapisałem tych rozmów, zwłaszcza pierwszej, najdłuższej.
Nie przypuszczałem, że odejście osoby, którą znało się tylko poprzez Internet (niestety, nie miałem szczęścia poznać Marysi w realu), może być aż tak bolesne. Przypomniały mi się słowa J. D Salingera z powieści "Catcher in the Rye": "Lepiej nigdy nikomu nic nie opowiadajcie. Bo jak opowiecie - zaczniecie tęsknić." W tym przypadku było odwrotnie. Gdy dowiedziałem się o tragedii pod Miastkiem, poczułem bezbrzeżne przygnębienie i zacząłem tęsknić. Za Manią. Znajomą-nieznajomą. Za Jej radosną, elektryzującą osobowością. Której nie sposób było nie zauważyć, choćby w Internecie. I musiałem o tym opowiedzieć.

Manik Kochana..
wróciłam z mojej Francji.. było wspaniale.. taka inna rzeczywistość, mogłam w niej udawać...i wychodziło mi to całkiem nieźle. Sama wiesz że kilka gorszych dni też było..
ale teraz jestem tu, wróciłam. Byłam w Toruniu i dopadła mnie rzeczywistość..
nie mogłam już zadzwonić że wpadnę na kawę, wyciągam Cie na bulwar..
łzy cisnęły mi się w oczy w każdym miejscu gdzie razem częściej przebywałyśmy...
brak mi Ciebie.. chciałabym zadzwonić i zapytać o tak wiele rzeczy..
jeszcze raz pójść z Tobą na zakupy..
czytam wiesława myśliwskiego "traktat o łuskaniu fasoli'
i znalazłam takie zdanie..
"Nie mogliśmy, ot, tak przejść przez życie i nigdy się nie spotkać."
dziękuję za spotkanie z Tobą:** ..
tak sobie myślę że to moje, przypadkowe pojawienie się w Toruniu..
było też właśnie po to.. żeby zyskać tych kilka pięknych chwil z Tobą...:**

Dzis uplynelo osiem miesiecy bez naszej Mani.
Dokladnie rok temu byla u mnie i budzilam ja co rano przed wyjsciem do pracy, zeby zdazyla na Oxford Street na zakupy zanim zrobi sie tloczno. Pilysmy jeszcze razem kawke na tarasie i zawsze sie zagadalysmy i bieglam do pracy spozniona. Czasami Mania mowila mi ze swietnie dzisiaj wygladam, ale nie zawsze, za to ja zawsze bylam zaskoczona dlaczego akurat dzisiaj.... A jak wracalam po pracy, dom juz byl pelen Mani, jej zakupow, zmeczona i zadowolona wolala od drzwi, ze juz za duzo wydala i nigdzie jutro nie idzie!!!! I tak codziennie :)
Brakuje mi Ciebie Maniu. Wszystko bym dala, zeby moc cofnac czas.

I saw the picture of you and your friends and remember you trying to close that suitcase after a shopping spree in London. I had to step on top of it while you tried to pull the zipper! And how you came back home exhausted after having tried 18 different trousers but were ready to party all the same. I wish I had even half of your energy and would have been out there sharing more good times with you instead of stressing out about exams or work. I would even go with you girls to Primark and give you my fashion advice. I remember you always liked to show me what you'd bought and I always liked to show you what I got myself, and still today when I buy something I wonder if you would like it.
We miss you. At work when I sit in front of my computer for hours no end and worry too much about small meaningless things I wish I could seat back, chill out and enjoy, like you did.


Przyjaciel zawsze poda pomocną dłoń, płacze i śmieje się razem z Tobą. Potrafi pomóc i rozśmieszyć, gdy statek życia rozbija się na falach samotności. Można z Nim kraść konie i uśmiechy. Pozwól mi być swoim przyjacielem. Abyś zamknęła mnie w sercu i wyrzuciła klucz. Paulinka Cedrowska, Toruń, 17.10.2007 A friend always gives you a helping hand; cries and laughs with you. A friend knows how to help and cheer you up, when the boat of life is crashing on the waves of loneliness. With a friend you can steal horses and smiles. Let me be your friend. I wish you’d lock me in your heart and throw away the key.

.....nie wierzę......nie wierzę od przebudzenia aż do zaśnięcia i tak dzień po dniu.
Czekam codziennie na piękny sen......na ciebie Maryniu najdroższa.

Obudziłam się dziś trochę wcześniej , pijąc samotnie poranną kawę muszę Ci Marysiu powiedzieć , że poczułam radość kiedy to przypomniało mi się jak otweirały się drzwi od Hospicjum i wchodziła nasza mała Marysieńka po zajęciach w szkole pełna radości i wigoru , akurat robiłam kanapki , Ty weszłaś i powiedziałaś ,, Pani Krysiu udekorujemy je trochę , dodamy ogóreczka , pomidorka wtedy chorzy będą mieli lepszy apetyt ''
Nigdy Ci tego nie mówiłam , ale czułam zawsze takie ciepło kiedy byłaś w hospicjum , byłam z Ciebie dumna z Twojej pracowitości i mądrości . Często rozwiązywałyśmy krzyżówki , pamiętam jak zapytałam ,,skąd masz tyle wiedzy Marysiu?'' odpowiedziałaś , że często rozwiązujesz krzyżówki w domu ze swoim wujkiem którego bardzo kochasz , byłam pełna podziwu , że potrafisz o takich rzeczach mówić.
Nie będę Cię zasmucała Marysiu moim smutkiem spowodowanym Twoim odejściem , chcę Ci tylko powiedzieć odważnie tak jak Ty to mówiłaś , że ja Cię też kochałam i kocham swoją miłością i mam nadzieję , że moje rozmowy , które w duchu z Tobą prowadzę dochodzą do Ciebie Marysieńko .
Modle się żeby Ci tam było jak w ,, marzeniu sennym''
Twoja ,,Pani Krysia''
Michaelis
16 years agoPrzepiękna fotografia, kolejna z tych nieziemskich: Maniusia http://static.m1.respectance.com/data/photos/AAuNKHN0QG0T0PX_o.jpg?v=0 Polowinki http://static.m1.respectance.com/data/photos/QwsrPON0Q0PX00x_o.jpg?v=0 ...
Michaelis
15 years agoFotografie przepiękne, tylko adresy się zmieniły: Maniusia http://static.m1.respectance.com/data/photos/2lie4bba30hh37_o.jpg Polowinki http://static.m1.respectance.com/data/photos/9ai2hffkg5n5rc_o.jpg ...